Ośrodek Fundacji "Światło-Życie" w Warszawie

Wychować do wolności

Twoja 18 letnia córka przychodzi w dniu swoich urodzin i mówi. „Mamo, Tato. Od dziś rzucam szkołę. Nieważne, że mam średnią 4,5. Nieważne, że za chwilę matura. Co więcej, wyprowadzam się z domu. Mam umówioną pracę w innym mieście, wynajęty pokój. Kocham Was, ale chcę żyć swoim życiem.”

Przez chwilę zatrzymaj się przy swojej reakcji. Jaka ona będzie? Panika? Złość? Irytacja? Czy padnie klasyczne „Powiedz jej coś! Przecież to Twoja córka! Zmarnuje sobie życie!”.

A może pomyślisz „Wow! Dzielna dziewczyna! Wszystko sobie ogarnęła a ma dopiero 18 lat”.

I oczywiście przykład jest przerysowany, bo jeżeli naprawdę żyliście w relacji to o tym wszystkim wiedzieliście wcześniej i nie będzie żadnego zaskoczenia.

Wychowanie do wolności, to nie wychowanie do wszystko mi wolno albo jeszcze bardziej wszystko mi się należy. Ale do brania odpowiedzialności za swoje życie. Za swoje wybory, za ich konsekwencje, za realizację swoich marzeń, pragnień. Za podążanie ścieżkami, które mają początek w sercu. To szukanie tego co mnie pociąga, co ma dla mnie wartość.

Jeżeli tak postrzegam wolność i do takiej wolności chcę wychować dziecko to, któregoś dnia będziesz poddany próbie. Próbie rezygnacji z swoich planów i marzeń dotyczących jego życia. Jeżeli będziesz pielęgnował relację to raczej szybciej niż później dowiesz się, że celem życia Twojego dziecka nie jest prawo czy medycyna. A na pewno nie realizacja Twoich marzeń.

Ale żeby trochę skomplikować. W Dumie i Uprzedzeniu jest taka scena.
Pani Bennet: Panie Bennet, powiedz coś.
Pan Bennet: Twoja matka nalega, abyś poślubiła pana Collinsa. Albo nie chcę cię więcej widzieć. Od tego dnia staniesz się obca dla jednego z twoich rodziców.
Pani Bennet: Kto będzie cię utrzymywał, kiedy twój ojciec umrze?
Pan Bennet: Twoja matka nie chce cię widzieć, jeśli nie poślubisz pana Collinsa. A ja, jeśli to zrobisz.”

I w życiu każdego z nas, jest odrobina, i jednej, i drugiej postawy. Trochę chęci zapewnienia dziecku wszystkiego co najlepsze a trochę pozwolenia mu na własne zdanie. Ale, jeżeli chcemy rzeczywiście jego dobra, to bardziej wsłuchujmy się w jego pragnienia a nie swoje.

Skąd takie przemyślenia w piątkowy poranek? O 8 rano, nie dopijając herbaty i z niewielkim plecaczkiem, wyszedł z domu nasz Syn. Ci, którzy go znają, wiedzą, że to nie pierwszy raz kiedy rusza na najniebezpieczniejszą drogę na świecie. Tę, o której mówi Pan Bilbo, że zaczyna się zaraz za drzwiami domu. I choć dla nas to też nie pierwszyzna, to teraz nie będzie to tydzień czy dwa nieobecności. Nie będą to też trzy miesiące jak na morzu. Rozstajemy się na długo, bo wbrew twierdzeniom Pana Verne, nie da się obejść świata w 80 dni. I choć serce ojca tęskni i jest pełne niepokoju, to rozpiera je także duma. Bo mój Syn jest wolnym człowiekiem.

Next Post

Previous Post

Leave a Reply

© 2024 Ośrodek Fundacji "Światło-Życie" w Warszawie

Theme by Anders Norén