Joanna miała 45 lat, kiedy w progi jej życia zawitał gość. Ani spodziewany, ani miły. Rozgościł się najpierw w jej piersi a potem w kościach. Próby wyjaśnienia, że to nie czas na takie wizyty, i że w ogóle nie jest mile widziany, przez lata nie przynosiły skutku.
Nie zdążyliśmy się pożegnać.
Joanna powraca jednak do Naszego Hospicjum. Czasem ma na imię Teresa, czasem Wanda. Czasem jest troszkę starsza, jednak aż nazbyt często młodsza. Czasem płacze. Czasem jest z kimś.
[fragment tekstu napisanego dla Stowarzyszenia Hospicjum Domowe, Warszawa 2021]