Wyjazd na Ukrainę był planowany od wielu lat. Ale nie było ku temu ani wyjątkowej okazji ani wystarczającej determinacji. Kiedy zaczęła się wojna byłem gotów na akcję w stylu Vabank. Kiszkę pompować, gonić, gonić! Ale życie znów mnie zaskoczyło. Od pierwszych dni wsiąkłem, nie z własnej woli, w logistykę. Tu tir z Holandii, tu konwój z Hiszpanii, tu Szwedzi chcą przysyłać autobusy po uchodźców, tu Włosi, tu dzwonią od Kamili, że chcą na front… I prawie od początku pojawia się prośba, benzyna, benzyna, benzyna. We Francji stoją 3 samochody pełne pomocy, trzeba zatankować. To samo w Niemczech, mamy samochód, mamy kierowcę, potrzebujemy benzyny na granicy. Z Ośrodka naszej Fundacji w Jastrzębiu Zdrój, z Centrali w Katowicach, co tydzień jeżdżą samochody z żywnością. Trzeba tankować. Inaczej klapa. Zbieram co się da i gdzie się da, ale to wciąż mało. Dwadzieścia, pięćdziesiąt czy sto litrów znika w ekspresowym tempie. Wreszcie na pomoc, i to też w trybie przyspieszonym, decyduje się Fundacja Orlen. Na granicę dociera 20.000 l benzyny i oleju napędowego. Po tej stronie tankujemy bez kłopotów. Ale benzyna jest potrzebna i po drugiej stronie granicy. Czekają karetki, czeka na nią szpital w Drohobyczu. Ale to ilości hurtowe i materiały strategiczne. Nie da się przewieźć ot tak, po prostu. Ale się udaje. To rozwiązuje część problemów i zabezpiecza nam kwestie transportu na kilka najbliższych miesięcy.
Tego marcowego poranka po raz pierwszy siadam do śniadania z Ojcem Igorem z Caritasu w Drohobycza. Opowiada jak na terenie byłej jednostki wojskowej, kilka lat temu, powstał ośrodek dla uzależnionych. W kolejnym budynku powoli powstaje niewielki szpital. Ale, mówi, wojna zmienia to niewielkie siedlisko w dom ostatniego ratunku. Trafiają tu ranni nie mogący wrócić do swoich domów, trafiają bezdomni z terenów zajmowanych przez Rosję, trafiają sieroty i matki z dziećmi. Przez ponad rok koordynuję część transportów do Drohobycza. Staram się jakoś zaradzić bieżącym potrzebom, a czasem zorganizować coś „na przyszłość”.
Jesienią tego roku, przy kolejnej kawie w naszym domu, zaczynamy z Ojcem rozmawiać o sensie tej wojny. O tym, co jest w niej najistotniejsze. Co jest najważniejsze do obronienia albo do zdobycia. I nie rozmawiamy o tym froncie, o którym można usłyszeć w wiadomościach.
Do ośrodka trafiają bowiem nie tylko ranni fizycznie. Trafiają także Ci, którzy chorują na duszy. Nie widzą sensu, nie mają nadziei, utracili wiarę, pozbawiono ich miłości. Trafiają żołnierze, którzy utracili rodziny, trafiają porzucone matki z dziećmi, trafiają Ci, dla których alkohol czy narkotyki jest jedynym celem życia. Mają co zjeść. Mają gdzie spać. Nie marzną. Ale w ich oczach jest niewiele z życia.
Zapada decyzja, że trzeba jechać. Ze Słowem. Z Nadzieją. Z Miłością. I z Wiarą, że to udźwignę. Bo łatwo jest wyszarpać kolejne środki czy materiały pomocowe. Ale nie jest łatwo jest stanąć między ludźmi, którzy stracili tak wiele, którzy żyją dzięki pomocy innych, którzy dzielą swoje pokoje z obcymi, którzy nie tylko mówią ale i myślą w innym języku. Stanąć, odsłaniać siebie, i mówić o swojej relacji z Bogiem.
Jak było? Trudno i łatwo. Trudno bo „Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan: „Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!” i łatwo bo „mnie wziął„.
Na 10 grudnia szykujemy kolejny transport. Już świąteczny. Pewnie wielu z Was zapytam czy nie zechcecie wesprzeć tych 200 osób, które znalazły schronienie w Drohobyczu. Co jest potrzebne?
- Męskie skarpetki i buty (tylko nowe).
- Czapki i rękawiczki.
- Żywność wszelka.
- Pieluchy dla dzieci i dorosłych.
- Pościel (tylko nowa).
- Lekarstwa.
- Sprzęt rehabilitacyjny (m.in. 2 rowery stacjonarne).
- Materiały budowlane, również resztki po remontowe (dobrze zapakowane).
Zawsze zachęcam, żeby zaangażować się w tą pomoc finansowo. Magazynem jest nasz domowy salon, więc dużo łatwiej jest nam przygotować np. żywność w formie zakupionych pakietów dostarczonych konkretnego dnia i zapakowanych tak, że są gotowe do transportu. Ale to zawsze Wasza indywidualna decyzja jak chcecie, i możecie pomóc.
Ośrodek Fundacji Światło-Życie W Warszawie
Bank Pekao SA. 11 1240 6175 1111 0000 4573 0157
Z dopiskiem „Cele statutowe, pomoc charytatywna”.
W następnym tygodniu posłuży pracownikom socjalnym w czasie szkolenia w zakresie przeciwdziałaniu uzależnieniom.