Dwa lata temu skończyłem 200 kilometrowy brevet (rajd rowerowy) tylko dzięki obecności syna. Choć jechał w tego typu imprezie po raz pierwszy, to on miał więcej siły, odwagi, cierpliwości niż ja. Na ostatnich 4 kilometrach w zasadzie ciągnął mnie i mój rower na swoich plecach.
To doświadczenie stało się podstawą zupełnie innej relacji między nami. I choć nie do końca rozumiem jego dorosłe decyzje, to ufam, że są przemyślane.
Wspominam to wydarzenie bo na rynku pojawiła się doskonała książka Grzegorza Rogóża dotycząca jeżdżenia na rowerze tras „nieco dłuższych” niż do pracy i z powrotem. Warto po nią sięgnąć i przygotować się do dłuższej wyprawy z swoimi dziećmi. To naprawdę uskrzydla!
Mikołaj
